Po obronie zrzucę z siebie kolejny ciężar.. co prawda pan promotor nie odpisuje od tygodnia - trudno mu się dziwić, patrząc na to, że już na początku marca miałam mieć gotową całość i byłam taka podekscytowana, że mam nowego super supervisora i w końcu się obronię.
Ale w tym tygodniu mam urodziny, więc jeszcze mi się nie spieszy z przypomnieniem o sobie.
Zastanawiam się nad chaosem, jaki panuje zarówno w mojej głowie, jak i tu na blogu.
Gdyby kiedykolwiek ktoś się nad tym zastanawiał... nawet jeżeli nikt tego nie przeczyta, to wolę to gdzieś opublikować. To zawsze jakaś taka większa motywacja, niż pisanie sobie w wordzie o tym, jak mi smutno i źle. Swoją drogą ostatnio chodzę bardzo uśmiechnięta. Czuję dumę z tego, jaką jestem osobą, chociaż podchodzę do siebie bardzo krytycznie, to jakoś się cieszę. Nie wiem, czy to możliwe, żeby muzyka w słuchawkach tak na mnie działała. Trochę wydaje mi się to nieprawdopodobne. Trochę jakbym miała jakąś manię... ale wtedy chyba bym w ogóle nie spała, tylko cisnęła. I tu przechodzę do punktu, z którego nie jestem dumna... Mianowicie, nie ma takiej siły, która powstrzymałaby mnie przed pójściem spać. Chyba, że byłby to wyjazd albo coś bardzo, bardzo ekscytującego. Gdyby moje życie było ekscytujące... Czasami mam wrażenie, że sobie to wmawiam, że moje życie faktycznie jest ekscytujące. Ale myślę, że na swój sposób jest. Jeszcze tylko muszę zmienić to w trzeźwe obrazy...
Dzisiaj widać, jak duży chaos jest w mojej głowie. Przeskakuję z tematu na temat. Pewnie też dlatego mam problemy ze skupieniem się na czymś dłużej niż 3 minuty. Ale myślę, że pisanie tutaj pomoże mi poukładać moje myśli, spamiętać te wszystkie słowa, których nie mogę sobie przypomnieć nawet w codziennej rozmowie.